Gdy koronawirus zaczął opanowywać znany nam świat, rynek nieruchomości dosłownie zamarł. Inwestorzy obawiali się kupować. Właściciele – sprzedawać. Nikt nie wiedział, co oznacza pandemia i jak zmieni się sytuacja w najbliższych miesiącach.
Jak jest obecnie? Trudno nawet powiedzieć, że popyt i podaż wracają do normy. Osoby, które posiadają odpowiednie środki, na potęgę inwestują w mieszkania, działki lub domy. Chętnie wybierają lokalizacje blisko natury. Jednak wakacyjne kurorty okazują się najlepszym miejscem, jeśli chcemy postrzegać taki wydatek jako inwestycję.
Second home. Co to znaczy?
Określenie to pochodzi z języka angielskiego. W tłumaczeniu na polski oznacza po prostu drugi dom. Pytanie brzmi: po co ludziom drugi lokal, skoro już mają jeden? Głównym powodem jest chęć ulokowania kapitału w czymś, czego cena będzie stabilnie rosła. Rynek nieruchomości jest wyraźnie odporny na wahania w gospodarce. Wbrew ponurym prognozom fatalistów, oparł się również pandemii. Co więcej, ceny nieruchomości rosną z każdym kwartałem.
Polacy odchodzą od gromadzenia pieniędzy na rachunkach oszczędnościowych i lokatach. Powód? Oprocentowanie przestało pokrywać choćby podwyżki cen żywności. Szukają innych dróg. A prócz tego zmęczeni nieudanym eksperymentem pod kryptonimem home office, pragną stworzyć sobie idealne miejsce do wypoczynku.
Jakie nieruchomości pasują do trendu second home?
Klasycznym przykładem wakacyjnego domu będą luksusowe apartamenty premium. Koniecznie nowoczesne, położone nad brzegiem akwenu wodnego lub w pobliżu gór. Czy oznacza to, że segment szeregowy lub prosta chatka nieopodal plaży nie spełni najważniejszych kryteriów? Spełni, o ile znajduje się w takiej lokalizacji, która będzie atrakcyjna dla turystów szukających miejsca do odpoczynku.
Cała idea second home zakłada bowiem, że zwykle nie jest to dom mieszkalny. Właściciele wykorzystują go na własne potrzeby okazjonalnie. Przez pozostałą część roku nieruchomość jest często przeznaczona na wynajem.
Skąd wziął się trend second home?
Mieszkańcy naszego kraju przywykli do tego, że synonimem statusu jest posiadanie działki z niewielkim domkiem letniskowym. Dodatkowe posiadłości na wakacje długo znaliśmy raczej z amerykańskich, angielskich i francuskich filmów. Wyjeżdżając na wakacje do Hiszpanii lub Maroko również korzystaliśmy z cudzych mieszkań i domów. Sami jednak długo nie odważaliśmy się na podobne inwestycje. A przynajmniej nie na tak dużą skalę.
Podczas pandemii koronawirusa rynek second home nabiera tempa. Polacy poczuli, że potrzebują wypoczynku niczym powietrza. Zaczerpnęli więc dobre zwyczaje z wymienionych wyżej krajów i z powodzeniem przenieśli je na rodzimy grunt.
Kto najczęściej kupuje drugi dom?
W second home może zainwestować każdy, kto odłożył oszczędności lub ma zdolność kredytową, która rozwieje obiekcje nawet najbardziej ostrożnego banku. Chwilowo decyzję taką podejmują głównie przedsiębiorcy i managerowie, jednak dokładne analizy statystyczne dotyczące zainteresowania inwestycją w nieruchomość wakacyjną będzie można ocenić na późniejszym etapie.
Można się spodziewać, że trend second home będzie obecny na rynku jeszcze przez wiele lat. Na razie widać jedynie jego początki. Jest to doskonała okazja dla osób, które chciałyby dobrze zainwestować pieniądze lub stworzyć sobie źródło dochodu pasywnego. Jeśli chcesz z niej skorzystać, pamiętaj by regularnie zaglądać do serwisu Buylando.io. Nie tylko znajdziesz tu ogłoszenia, ale też szybko sprawdzisz status prawny nieruchomości, którą masz na oku.